RS
72 - Cieszę się. - Przyglądała mu się jeszcze przez moment, po czym wyszła. Bryan ponownie stanął na balkonie, zamknął oczy. Jaka cisza... Tak, to było cudowne, idealne miejsce. Powoli zapadała noc, niebo stawało się coraz ciemniejsze. I coraz bardziej czerwone. - O mój Boże! Jessica zatrzymała się w progu, lecz Stacey chwyciła ją za rękaw i dosłownie wciągnęła z werandy do domu. Miała wielkie oczy i wyglądała na ogromnie przejętą. - Co „o mój Boże"? - spytała rozbawiona Jessica, gdyż po raz pierwszy widziała swoją asystentkę w podobnym stanie. - On jest fantastyczny! - Ale kto? - Ten profesor. Przekonasz się, kiedy sama go zobaczysz, ja tylko chciałam cię ostrzec. - Ostrzec? Czemu? Czy jest niebezpieczny? - Oczywiście, że nie, nigdy nie otworzyłabym drzwi nikomu podejrzanemu. On po prostu... No, nie spodziewałam się kogoś takiego. Robi wielkie wrażenie. - Wiesz, brzydota nie stanowi warunku zostania profesorem. - Dobrze, śmiej się ze mnie - odparła nieco urażona Stacey. - Poczekam, co powiesz, kiedy sama go zobaczysz. Jessica odstawiła torebkę i aktówkę na stolik. - Wiesz, to nie jest żadna wielka firma - stwierdziła, zniżając głos. - Nikt ci nie broni zadurzyć się w gościu. RS 73 Stacey zarumieniła się. - Nie mów głupstw. Spotykam się z Bobbym Munro, a nawet gdybym nie widywała się z nikim, to i tak nie robiłabym słodkich oczu do żadnego z gości. Ale ten profesor... Sama zobaczysz. - Dobrze, sama zobaczę. - Zaczęła przeglądać leżącą na stoliku pocztę. - Aha, Duży Jim pytał, czy nie zagrałybyśmy w pytania i odpowiedzi. - Dzisiaj? Stacey zachichotała. - Hej, przecież jest piątek wieczór, pora na szaleństwa i zabawy. Dobrze ci zrobi, jeśli trochę się rozerwiesz po tym wyjeździe do Rumunii. Wiem tylko tyle, co napisano w gazetach, ale wyglądało to na bardzo nieprzyjemną przygodę. - Nic mi nie jest. Owszem, serce mi się kraje, gdy pomyślę o tych dzieciakach, szczególnie o tej najbardziej poszkodowanej dziewczynie, ale poza tym wszystko w porządku, nie musisz się tak o mnie troszczyć. Prawie już o tym nie pamiętam. Akurat! Nie mogła przestać myśleć o tamtych wydarzeniach ani na chwilę, niezależnie od tego,z kim właśnie rozmawiała i co robiła. Od powrotu z Transylwanii wciąż dręczył ją niepokój, prześladował ją widok czerwonego nieba w nocy, nic nie było takie jak dawniej. - Dobrze, chętnie zagram, ale najpierw muszę wziąć prysznic i trochę odpocząć. Czy mogłabyś zadzwonić w moim imieniu do Dużego Jima i zaprosić go na ósmą? Niech przyniesie planszę i karty, zagramy tutaj. Ktoś