Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/abik.gniezno.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/tymek10/ftp/abik.gniezno.pl/paka.php on line 5
- Powinienem cię taką namalować - odezwał się miękko. - Jasnowłosa nimfa wodna z północy, z nogami wystarczająco długimi, by pobudzić wyobraźnię mężczyzny... Nie patrz na mnie w ten sposób, bo co będzie, jeżeli dam się skusić?

- Powinienem cię taką namalować - odezwał się miękko. - Jasnowłosa nimfa wodna z północy, z nogami wystarczająco długimi, by pobudzić wyobraźnię mężczyzny... Nie patrz na mnie w ten sposób, bo co będzie, jeżeli dam się skusić?

  • Sabrina

- Powinienem cię taką namalować - odezwał się miękko. - Jasnowłosa nimfa wodna z północy, z nogami wystarczająco długimi, by pobudzić wyobraźnię mężczyzny... Nie patrz na mnie w ten sposób, bo co będzie, jeżeli dam się skusić?

17 May 2022 by Sabrina

- Sam tu wszedłeś - przypomniała mu. - Ja cię nie zapraszałam. - Mylisz się. Zapraszasz mnie każdym swoim przepojonym ciekawością spojrzeniem. - To nieprawda! - zaprzeczyła gorąco. Lorenzo ruszył do niej i ignorując jej głośny sprzeciw, wyciągnął ją spod prysznica i wziął na ręce. - Puść mnie - prosiła, ale nie zamierzał słuchać. Zaniósł ją do sypialni, ułożył na jasnozielonej, jedwabnej kapie i ukląkł nad nią. - No więc? Czego jesteś najbardziej ciekawa? - zapytał miękko. - Jak to jest, kiedy mężczyzna pieści cię tutaj? - Przytrzymując lewą ręką jej obie dłonie, przejechał palcami przez całą długość jej ciała i delikatnie muskał wewnętrzną stronę ud. Jodie, całkowicie bezradna, zamknęła oczy i drżąc lekko, chłonęła intymność tego dotyku. - A więc podoba ci się? A to? - Pochylił głowę i musnął wargami wrażliwe miejsce za uchem. Puls Jodie przyspieszył, a ona sama zaprotestowała jękiem. Nie miał prawa tak z nią postępować. Ale Lorenzo zrozumiał jej jęk inaczej. - Czego jeszcze jesteś ciekawa? - zamruczał. Pieścił teraz dłonią jej piersi, a Jodie, ku swojemu najwyższemu zawstydzeniu, odczuła słodki tryumf na widok jego podniecenia. A kiedy jego dłoń powędrowała w dół, Jodie wstrzymała oddech. Rzeczywistość, wszystkie postanowienia, odpowiedzialność zostały zapomniane. Pozostało tylko palące pragnienie, któremu nie potrafiła się oprzeć. Leżała sztywno, nie śmiejąc spojrzeć na Lorenza. Czuła się głęboko upokorzona tym, co się stało, i zbyt bliska płaczu, by się odezwać. Nie dlatego, że przeżyła spełnienie, to zdarzyło jej się nie po raz pierwszy, ale najgorsze było to, że zawdzięczała je temu właśnie mężczyźnie. - Nie powinieneś był - wykrztusiła w końcu. - Tak - zgodził się ciężko. - Nie powinienem. Jodie przymknęła oczy. Poczuła, że Lorenzo wstaje. - Zadzwonię i przesunę nasze spotkanie w salonie. Dlaczego pozwoliła, by do tego doszło? Czemu go nie powstrzymała? Przypuszczalnie chciał jej udowodnić, że się myliła. Obiecała sobie solennie nie pozwolić na coś takiego już nigdy. Lorenzo stał w swoim gabinecie i w zamyśleniu spoglądał przez okno. Na ogół nie pozwalał, by rządziły nim popędy, dlaczego więc uległ im teraz? Zamknął oczy, przywołał obraz Jodie drżącej pod jego dotykiem i natychmiast poczuł bolesne podniecenie. Nie rozumiał sam siebie. Pragnął kobiety, którą postanowił poślubić z powodów czysto praktycznych. Kto wie, jakie komplikacje mogła wywołać ta sytuacja? Z całą pewnością nie potrzebował ich teraz. Swoją drogą, jakim cudem zdołał znaleźć kobietę, która była jeszcze dziewicą i patrzyła na niego z odwiecznym pytaniem w oczach? Nie miał już czasu na szukanie kogoś innego. Zaskoczenie pozwoliło mu zyskać przewagę nad Cateriną, no i do tej chwili o jego narzeczonej wiedziała już cała Florencja. Co powinna mieć na sobie elegancka kobieta, wybierająca się na przymiarkę do ekskluzywnego magazynu? Z pewnością nie to, czym dysponowała Jodie, czyli ostatnią czystą parą dżinsów i koszulką. Lorenzo czekał na nią w salonie. - To, co się dziś wydarzyło, nie ma prawa się powtórzyć - oznajmił z determinacją, jak tylko weszła do pokoju. Patrzył na nią i przemawiał tak, jakby to była jej wina! - Z całą pewnością - odpowiedziała, wchodząc do windy. - Ale to nie ja wszystko zaczęłam. - Może i nie, ale mnie nie powstrzymałaś, prawda? - Byli już na parterze. - Dlaczego mężczyźni zawsze winią kobiety, kiedy to oni sami... - zaczęła, ale Lorenzo przerwał jej natychmiast. - To przecież Ewa ofiarowała Adamowi jabłko - przypomniał jej, przytrzymując przed nią drzwi windy. - Wieczna wymówka rodzaju męskiego - zakpiła. - Niewinny skuszony... - A więc przyznajesz, że to zrobiłaś? - zapytał, prowadząc ją do wyjścia na ulicę. - Ani mi się śni - odpaliła ze złością, mrugając w ostrym słońcu. - Najszybciej pójść na piechotę. - Lorenzo wziął ją pod ramię, ignorując jej zły humor. - Najpierw musimy się dostać do tamtego skweru. Jodie, zachwycona otoczeniem, szybko zapomniała o dąsach. Bardzo chciała chłonąć to wszystko spokojnie, ale Lorenzo pospiesznie przemierzył skwer i skręcił w zaułek, w którym stał stary kościół z zapraszająco otwartymi drzwiami. Via Tornabuoni okazała się szeroką ulicą z imponującymi, budowlami i jeszcze bardziej imponującymi sklepami. Jodie zaczęła ociągać się w marszu. W końcu stanęli przed wejściem. Drzwi otworzył przed nimi odźwierny w liberii. Niemal natychmiast pojawiła się zadbana, niezwykle szczupła, nieskazitelnie uczesana młoda kobieta, wyglądająca raczej na modelkę niż sprzedawczynię. Lorenzo zamienił z nią kilka słów, których Jodie oczywiście nie zrozumiała, ale nie uszło jej uwagi piorunujące wrażenie, jakie Lorenzo zrobił na młodej kobiecie. Zostali zaproszeni na zaplecze, do części prywatnej, gdzie panna Wypielęgnowana znikła, zastąpiona przez nieco starszą, o ile to możliwe jeszcze bardziej wspaniałą kobietę, która przedstawiła się jako właścicielka sklepu. - Przekazałam pańską wiadomość maestro - poinformowała ich w nienagannym angielskim. - Mistrz sam wybrał kilka propozycji, które zostały przysłane kurierem z Mediolanu. Nie uszło uwagi Jodie, że również właścicielka magazynu była pod urokiem Lorenza. Kobieta odwróciła się i zlustrowała Jodie fachowym spojrzeniem. - Doskonale, pańska narzeczona nie jest wprawdzie wysoka, ale wystarczająco szczupła do naszych kreacji. Jeżeli zechcą mi państwo towarzyszyć... - Ja niestety mam kilka spotkań, na które muszę się stawić - usprawiedliwił się Lorenzo. - Ale wiem, że mogę bezpiecznie zostawić u was moją przyszłą żonę. Wrócę po nią za dwie godziny. Kobieta wyglądała na zawiedzioną. Jodie popatrzyła w ślad za Lorenzem. Sama nie wiedziała, czy wolałaby, żeby został. Zabrano ją do prywatnego gabinetu i pokazano najnowszą kolekcję sukien ślubnych. Jodie nie była miłośniczką ubrań kreatorów mody, ale musiała przyznać, że te były wyjątkowe i podobały jej się wszystkie, bez wyjątku. W końcu jednak wybrała dopasowaną górę z elegancko udrapowaną spódnicą, sprawiające wrażenie sukni. Jej decyzja zyskała aprobatę właścicielki. - Tak, to właśnie wybrałabym dla pani. Prostota i elegancja, prawdziwie królewska kreacja. W pół godziny później Jodie podziwiała swoje odbicie w lustrze. Patrzyła na nią elegancka młoda kobieta, właściwie jej obca. Jodie zamrugała, kiedy pod powiekami pojawiły się łzy. Gdyby tak mama mogła ją zobaczyć w tym stroju... Suknia dodawała jej wzrostu i podkreślała smukłą talię. Dopasowana koronkowa góra z rękawami trzy czwarte w zasadzie nie odsłaniała ciała. Jodie obawiała się nieco, że nie zdoła unieść długiego i ciężkiego trenu. - Ta suknia jest dla pani stworzona – stwierdziła właścicielka salonu. - Maestro będzie zachwycony. Będzie pani jeszcze potrzebować... Minęła niemal godzina, zanim właścicielka salonu poczuła się wreszcie usatysfakcjonowana. Jodie dostarczono tymczasem elegancki kostium, pasujący zarówno na wieczór, jak i na dzień, a także kolekcję odpowiednich do niego topów, dwie pary doskonale skrojonych spodni, letni płaszcz z pasującą do niego spódnicą, dwie jedwabne sukienki oraz buty i torebki, a poza tym zestaw „rzeczy codziennych", obejmujący ubrania bardziej swobodne, chociaż wszystkie firmowe. Jodie starała się uspokoić poczucie winy z racji podobnej rozrzutności. Zaczynała już odczuwać zmęczenie, kiedy w drzwiach gabinetu stanął Lorenzo. - Gotowa? - zapytał. Skinęła głową. Podziękowali właścicielce, która obiecała dostarczyć zakupy do apartamentu, i wyszli na ciemną już ulicę. - Jesteś głodna? - zapytał Lorenzo. - Bardzo - przyznała. - Tu niedaleko jest świetna restauracja. Lokal, ze stolikami ustawionymi bezpośrednio na chodniku, znajdował się w wąskim zaułku, którym szli poprzednio. - Chcesz, żebym ci coś doradził? - zaproponował Lorenzo, kiedy usiedli i kelner przyniósł menu. - Proszę, ale chciałabym coś lekkiego, bo inaczej nie będę spać.

Posted in: Bez kategorii Tagged: wizjonerka aida, żałobne nakrycie głowy, małgorzata kożuchowska z dzieckiem,

Najczęściej czytane:

Zamarła na moment, ale potem ruszyła przed siebie w górę, po

schodach. Cholera!Mogła przygotować sobie jakieś lepsze alibi. Ale skoro Rip oskarżał ją o romans z True, a jednocześnie wiedział, że an43 ... [Read more...]

396

- Nazywam się Milla Edge. Jestem założycielką organizacji znanej jako Poszukiwacze, która pomaga w odnalezieniu zaginionych i porwanych dzieci. ... [Read more...]

absolutnie nie mogła sobie pozwolić.

** Poleciała pierwszym porannym samolotem z Dallas do El Paso, zahaczyła o mieszkanie, by zostawić bagaż, i pojechała do biura ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 abik.gniezno.pl

WordPress Theme by ThemeTaste