- Zastrzeżony? Już nie - wycedził Sanchez.
Gdy tylko Quincy odłożył słuchawkę, dzwonek znów się odezwał. Chwycił ją natychmiast. - Czego? - spytał opryskliwie. Przez chwilę panowała cisza, potem odezwała się niepewnie jego była żona. - Pierce? Quincy zamknął oczy. Starał się opanować. Nie powinien był robić czegoś takiego. - Elizabeth? 57 - Zastanawiałam się, czy mógłbyś oddać mi niewielką przysługę - powiedziała cicho. - Nic wielkiego. Po prostu chciałabym, żebyś kogoś sprawdził. Tak jak robiłeś to wcześniej. - Twój ojciec wynajmuje nowa ekipę budowlaną? - Quincy starał się rozluźnić dłoń zaciśniętą na słuchawce i wziąć głęboki oddech. W zeszłym roku teść rozbudowywał dom. Kazał swojej jedynej córce zadzwonić do byłego męża i prosić o sprawdzenie całej ekipy budowlanej. Były teść uwa¬ żał, że Quincy powinien zrobić chociaż tyle. - Nazywa się Shandling. Tristan Shandling. Quincy znalazł kawałek papieru i zanotował nazwisko. Serce wreszcie zaczęło bić trochę spokojniej. Poczuł, że znów jest sobą, a nie wściekłą bestią, szarpiącą się na łańcuchu. Na automatycznej sekretarce wciąż palił się czerwony licznik. Pięćdziesiąt sześć wiadomości. Ale poradzi sobie z tym, tak samo, jak radził sobie ze wszystkim w przeszłości. Wszystko w swoim czasie. - Termin? - zapytał. - To nic pilnego, ale niedługo. Myślę, że ma dom w Wirginii, jeśli to może ci pomóc. - Dobrze, Bethie. Daj mi parę dni. - Dziękuję, Pierce - powiedziała i tym razem zabrzmiało to tak, jakby mówiła szczerze. Quincy nie od razu odłożył słuchawkę. Podobnie ona. - Czy... czy masz wieści od Kimberly? - zapytał nieoczekiwanie. Bethie wydała się zdziwiona. - Nie, ale zakładałam, że ty je masz. - Więc unika nas obojga. - Może telefonowała, kiedy cię nie było... - głos Bethie zamarł. Chyba zrozumiała, jak to zabrzmiało, i od razu zaczęła mówić dalej. - Ja też próbo¬ wałam skontaktować się z tobą parę dni temu, ale cię nie było, a nie miałam ochoty nagrywać się na sekretarce. - Wyjechałem do Portland z odwiedzinami. Stary przyjaciel. - Nie był pewien, dlaczego jej to powiedział. Wolałby to odwołać. Stary przyjaciel? Kogo chciał oszukać? Kiedy Bethie się odezwała, nie wydawała się zdenerwowana ani spięta, i to go zdziwiło. - Może powinnam odwiedzić Kimberly - powiedziała. - To tylko godzina jazdy stąd. Mogłabym powiedzieć, że byłam niedaleko. Minął już miesiąc. Quincy chciał jej to odradzić, ale pohamował się. Kiedyś Rainie oskarżyła go, że zbyt poważnie traktuje swoją pracę. Nawet w życiu osobistym popisywał się, wydawał opinie eksperta, a potem odszedł. - Może Kimberly potrzebuje trochę swobody - spróbował neutralni 58 - Nie wiem dlaczego. Ja i ty to jej jedyna rodzina. Szczerze mówiąc, myślałam, że będzie chciała być bliżej nas, a nie dalej. Quincy potarł skronie.