Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/abik.gniezno.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/tymek10/ftp/abik.gniezno.pl/paka.php on line 5
-Co jeszcze powiedział?

-Co jeszcze powiedział?

  • Sabrina

-Co jeszcze powiedział?

05 March 2021 by Sabrina

Dewey odwrócił się, żeby zebrać polana i poukładać je między dwoma drzewami. Stos miał chyba z dziesięć metrów szerokości i już półtora metra wysokości. Drewna używano pewnie do ogrzewania pomieszczeń, gdy podczas sztormów wysiadał prąd, pomyślała Laura. W takim kamiennym domu potrafi być pewnie bardzo wilgotno i zimno. - Ludzie z miasta opowiadają o nim niestworzone historie.. Milczenie. W gruncie rzeczy podobało się jej, że starszy mężczyzna chroni sekrety Blackthorne'a. Dewey ułożył drewno na stosie, po czym wrócił do pniaka. - Czy opowie mi pan przynajmniej o jego zwyczajach, że bym znowu nie wywołała jakiejś kłótni? Dewey spojrzał jej w oczy, odsuwając nieco czapkę z czoła. Przez chwilę się w nią wpatrywał. - Nie. Jej oczy zrobiły się okrągłe ze zdziwienia. -Słucham? -Pan Blackthorne robi, co mu się podoba, proszę pani. Jeśli znowu pani na niego wpadnie, to będzie pani problem. -Och, bardzo mi pan pomógł. - Uniosła ramiona, po czym pozwoliła im opaść wzdłuż tułowia. - Pana zdaniem powinien ukrywać się jak jakiś kret? - Wskazała zamek. - Czy też powinien poznać swoją córkę? Nie odpowiedział, wziął siekierę i podjął przerwaną pracę Blackthorne'a. Laura zrozumiała, że niczego się od niego nie dowie. Uniósł siekierę, lecz przed uderzeniem w drewno powstrzymała go dłoń, która spoczęła na jego ramieniu. Laura zmierzyła się z jego ponurym spojrzeniem. - Nie wyjadę stąd, póki nie będę miała absolutnej pewności, że Kelly znajdzie tu dobrą opieką i mnóstwo miłości - powie działa przeciągle, z karolińskim akcentem, pozwalając, by za działał na Deweya. - Słyszy pan, panie Halette? W jego oczach coś błysnęło. Nie zmieniając wyrazu twarzy, powiedział: -Tak, proszę pani. Proszę do mnie mówić, Dewey. -A do mnie, Laura. - Ustąpiła, odwróciła się i poszła w stronę domu. Po domu rozchodził się aromat czegoś słodkiego. Wraz z nim rozprzestrzeniał się śmiech. To przyciągnęło Richarda, choć nie opuścił dawnych schodów kuchennych, zamurowanych wiele lat temu. Ukryte przejścia rozchodziły się niczym labirynt wewnątrz zamkowych murów; korytarze były strome, wąskie, ledwie się w nich mieścił. Nie zapuszczał się w nie od bardzo dawna. Był na siebie zły, że teraz się tu znalazł. Lecz w jego domu byli ludzie, obcy ludzie. Laura. Rozgościła się i piekła coś w jego kuchni. Pokusą, żeby na nią popatrzeć, była tak nieodparta jak zapach czekoladowego ciasta. Jednak to śmiech go przyciągnął. Potrafił odróżnić jej śmiech w gwarze innych głosów. Pogodny, czysty. W Laurze Cambridge było coś, co poruszało Richarda. Zatrzymał się przy końcu wilgotnego korytarza i nacisnął deskę na sprężynach. Złapał ją, żeby nie wypadła. Laura stała

Posted in: Bez kategorii Tagged: krew z nosa u kota, kosmetyki do konturowania twarzy, upięcia na bok z loków,

Najczęściej czytane:

żeby chłopcy okazywali brak szacunku wobec dorosłego.

Surowość twarzy Jacka wstrząsnęła Malinda. - Jak skończę z chłopcami, odwiozę cię do domu - dodał Jack wychodząc z kuchni. ... [Read more...]

ile jest warta.

– Dla mnie jest warta bardzo wiele – oświadczył. – W tej kwestii zazwyczaj nie dokonywałem zbyt trafnych wyborów... naturalnie z wyjątkiem ostatniego – dodał z uśmiechem. – Cudownie radzisz ... [Read more...]

- Niesamowita jestem, prawda?

-Co zatrzymało dostawcę tak długo? Czyżby był zazdrosny? -Serdeczność. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 abik.gniezno.pl

WordPress Theme by ThemeTaste